Od początku września uczniowie klasy III na stronie internetowej www.bocianybolec.pl obserwują bociana białego, który z powodu późnego wyklucia się nie odleciał ze swoimi towarzyszami do ciepłych krajów. Jest to pewnie jedyna i niepowtarzalna okazja, aby oglądać tego ptaka nie tylko wiosną i latem, ale i jesienią i zimą. Widok naprawdę rzadki i niezwykły. Bociek jest zdrowy, opiekują się nim właściciele gospodarstwa, na terenie którego przebywa, w specjalnie dla niego zbudowanym gnieździe. Ma również zapewnione schronienie podczas niesprzyjającej pogody i jest dokarmiany.
A teraz parę informacji o losach naszych „szkolnych” bocianów. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom wykluły się nie dwa, a trzy pisklęta, a mówiąc zupełnie dokładnie nawet cztery. Niestety, jeden z nich zaraz po wykluciu został wyrzucony z gniazda. Najprawdopodobniej bociany obawiały się, że nie zdołają wychować tak licznej gromadki. Matka natura bywa czasami okrutna, a nam wypada to uszanować. Resztą rodzeństwa rodzice opiekowali się jednak dzielnie. Prawdziwy szacunek musi budzić determinacja, z jaką dostarczali bociankom pożywienie, a że dzieci były ciągle głodne i głodne, pokarmu musiało być naprawdę sporo. Trud rodzicielski na szczęście się opłacił. Młode rosły, jak na przysłowiowych drożdżach i 13 sierpnia odbyły swój pierwszy, próbny lot. Potem było już coraz łatwiej, bocianki nie nudziły się w gnieździe, coraz śmielej wyruszały, aby zwiedzać okolicę, a i rodzicom było łatwiej, bo młode samodzielnie zaczęły zdobywać pożywienie. Tak więc na szczęście płonne okazały się nasze obawy, że nie zdążą urosnąć i opanować techniki latania, ponieważ wykluły się na początku czerwca, a więc stosunkowo późno. Radziły sobie doskonale, wielu z nas miało okazję widywać je w różnych miejscach, chociaż wiemy, że pewnie aby niepotrzebnie nie denerwować rodziców, trzymały się raczej blisko gniazda.
Dwa z nich odleciały 27 sierpnia, trzeci, najmniejszy, zniknął 3 dni później. Nie ukrywamy, że rozpiera nas duma z naszego pierwszego i od razu dość licznego bocianiego „przychówku” i z niecierpliwością czekamy na ich kwietniowy powrót. Łatwo je rozpoznamy, bo są naprawdę piękne.
Więcej zdjęć w naszym albumie!
tekst i foto: R. Zając