Nastała jesień, a więc już najwyższy czas na coroczne informacje o tym, co działo się od wiosny w naszym bocianim gnieździe. W tym roku pogoda była wyjątkowo łaskawa dla naszych skrzydlatych mieszkańców, ponieważ obfitość pożywienia zapewniała dość deszczowa, ale w miarę ciepła aura. Co prawda w maju z gniazda wyrzucone zostało jedno pisklę, lecz dorosłe ptaki, kierując się niepojętym dla nas instynktem, doskonale wiedzą, co robić, aby wyprowadzić zdrowy lęg. Już po raz drugi w pięcioletniej historii na szkolnym gnieździe wychowała się trójka dorodnych boćków. Aby przybliżyć, jak czasochłonną i trudną do wykonania pracę mają bociani rodzice warto wspomnieć, że posiadając trzy pisklęta muszą dostarczyć około 2,5 kg pożywienia dziennie. W pierwszych dniach są to głównie dżdżownice, pasikoniki, chrząszcze, świerszcze, larwy owadów, później drobne ssaki (norniki, krety, myszy, ryjówki, młode zające), pisklęta ptaków gniazdujących na ziemi, ryby, gady (węże, żmije, jaszczurki), płazy (traszki, ewentualnie żaby).
Młode, jak to dzieje się w świecie tych ptaków, opuściły gniazdo jako pierwsze, a po kilkunastu dniach, pod koniec sierpnia, pożegnały się z nami dorosłe bociany. Przed nimi długa droga, ponieważ mają do pokonania około 10 000 km, zanim dotrą na afrykańskie zimowiska. Jesienny przelot trwa około 3 miesiące i niestety nie wszystkie ptaki, z powodu chorób, braku pożywienia, drapieżników, niesprzyjającej aury itp., dolecą szczęśliwie do celu.
Czas jak zwykle szybko zleci i pod koniec stycznia przyszłego roku będziemy mogli już pomyśleć, że nasze boćki zbierają się do lotu w rodzinne strony. Zatem do zobaczenia!
